Tree Hill

Gość

Zrobiłem odpowiednie zakupy.. i poszedłem do domu sie przebrac...

Gość

Całą drogę rozmawiałyśmy. Dotarłyśmy do centrum handlowego. Od razu wybrałyśmy się na jakieś zakupy.

Gość

- bosz.. nie wiem do czego najpierw sie zabarac - zasmialam sie. - musze kupic nowy dres, bo w ten ledwie sie mieszcze.. robie sie jak paczek - powiedzialam z udawanym przerazeniem. - niedlugo bede miala tak duzy tylek jak Ty - spojrzalam na Haley i wybuchnelam smiechem.

Gość

- Ja się nie mam po co i dla kogo odchudzać - pokazałam jej język. - Pączek się odezwał - zaśmiałam się. - No to w takim razie idziemy do sklepu z ciuchami - wzięłam ją pod rękę i podreptałyśmy do sklepu.

Gość

- no jak to nie masz! a ja? troche mnie nie bylo, a juz mnie mianowano nikim - udawalam obrazona. weszlymy do sklepu ciuchami. - ktory Ci sie podoba? - zapytalam.

Gość

- Ten biało-zielony jest ładny - powiedziałam. - Twarzowy i w ogóle... bo ten niebieski jest ohydny i nie chcę Cię w nim widzieć... - dodałam. - Ten jest boski - zaśmiałam się i podałam jej różowe wdzianko.

Gość

- boski, ale obawiam sie, ze sie w niego nie wcisne - powiedzialam. - dawaj ten bialo-zielony, zaraz sie przymierzy - weszlam do przebieralni.

Gość

Kerri wyszła z przymierzalni. - No i? Jak na mój gust dobrze leży i nie powinien być w przyszłości ciasny - dodałam. - Bierzemy?

Gość

Dotarłem do centrum.. zrobiłem zakupy.. juz chciałem wracać do domu.. kiedy przez szybe jakiegos sklepu zobaczyłem Haley i Kerri...
-Kerri?niemozliwe..-powiedziałem do siebie.. wparowałem z usmiechem na twarzy do sklepu..-Kerri!-zawołałęm.. ale gdy spostrzegłem ze jest w ciazy.. mina mi zrzedła.. az zaniemowiłem na chwile...-jestes w ciazy??!! ale to niemozliwe.. Twoja mama miała byc w ciazy..-upuściłem torbe z zakupami..-czyje to dziecko??!

Gość

- bierzemy - usmiechnelam sie do Haley, szlysmy zaplacic do kasy, kiedy nagle do sklepu wszedl Chace. - czesc - rzucilam. - nie krzycz tak w sklepie, chyba kazdy widzi, ze jestem w ciazy, nie musisz nikomu tego uswiadamiac, wyjdzmy na zewnatrz. - powiedzialam.

Gość

Wyszliśmy na zewnatrz..-to teraz mi powiesz czyje to dziecko??

Gość

- moje, a czyje ma byc? - powiedzialam. - i Twoje.. - dodalam, chcialam miec to za soba.

Gość

- Wiecie, ja was zostawię na razie - powiedziałam, odbierając od Kerri torby. - Spotkamy się później - rzuciłam do nich i odeszłam.

Gość

- Haley.. - spojrzalam na nia blagalnie. - nie zostawiaj mnie tu samej.. - ale bylo za pozno, bo ona juz odeszla..

Gość

-ze co?? Ty chyba zartujesz?! To niemoze byc moje dziecko.. ja z Toba nie-urwałem.. ..gdy zrozumiałem,ze to musiało sie stać wtedy,jak sie upiłem, wkurzyłem sie..-Co Ty do cholery sobie myslisz??!! Znikasz na ponad 4 miesiace, niedajesz znaku zycia i wracasz tu sobie z brzuchem i mowisz,ze to moje dziecko??!! Bawi Cie to?? I wogole czemu mowisz mi to dopiero teraz!!??