Tree Hill

Gość

Zabrałam ze sobą kilka rzeczy i wyszłam z domu. Nathan został, bo miał gorączkę i nie pozwoliłam mu wyjśc.

Gość

Wyszedłem z domu. Poszedłem w kierunku szpitala.

Gość

Następnego dnia podreptałam do szkoły, Nathan wyszedł wcześniej bo miał się przed lekcjami spotkać z trenerem, w sprawie czwartkowego meczu.

Gość

Podjechałem pod dom, wściekły zacząłem pukać do drzwi, coraz bardziej intensywnie.

Gość

- Ze mną się nie pogrywa! ZAPAMIĘTAJ WKOŃCU - krzyknąłem, wsiadłem do samochodu i z pisikiem opon odjechałem.

Gość

Weszłam do domu. Poszłam do pokoju dziennego, zadzwoniłam do mamy i długo z nią rozmawiałam.

Gość

Wyszłam z domu, było już późno, ale chciałam się przejśc.

Gość

Postanowiłam odwiedzić Lucasa. Wyszłam z domu w kierunku szpitala.

Gość

Wróciłem do domu, Haley nie było. Zjadłem obiad i poszedłem do szpitala, pomyślałem, że właśnie tam jest.

Gość

Wróciłam do domu.

Gość

Wróciłam do domu. Poszłam do sypialni.

Gość

Nie mogłam zasnąć, nie miałam siły się przebrać, nie chciałam nic... chciałam jedynie cofnąć czas i znów móc być w jego ramionach i cieszyć się każdą wspólną chwilą.
Było późno w nocy, wyszłam z domu.

Gość

Wróciłam do domu. Znów poszłam od sypialni. Położyłam się, ale nie mogłam zasnąć, to był najgorszy dzień w moim życiu.

Gość

Zadzwonili do mnie ze szpitala, prosili o przyjście o rzeczy Nathana.

Gość

Odprowadziłem Haley do domu.. chciała sie przebrać...i wziasc proszki i położyć... głowa ja bolała...
-Ale jak lepiej sie poczujesz,napiszesz..dobrze?
-Dobrze..-powiedziała Haley...
-Trzymaj sie Aniołku-przytuliłem ja-to do zobaczenia...
Gdy Haley znikła za drzwiami ruszyłem na boisko...