Tree Hill

Gość

-Cześć,co z mała?

Gość

- nie wiem cala noc marudzila, goraczke ma i w ogole.. - powiedzialam. - idzmy lepiej - dodalam.

Gość

-tak,masz racje..-ruszylismy do lekarza...

Gość

Doszlismy do Kerri.. pomoglem jej wniesc wozek do srodka..

Gość

-dobranoc-powiedziałem jeszcze raz.. popatrzałem na nia i poszedłem do domu.. odwracalem sie jeszcze przez chwile i patrzylem smutno na nia...
pozniej zniklem w oddali..

Gość

- no do cholery co jest?! jestes dorosly, a zachowujesz sie jak dziecko.. - powiedzialam.

Gość

- Jak dziecko? - zapytałem. - Kerri ja wyjeżdżam, bo nie mogę tu być - powiedziałem stawiając ostatnią walizkę. - Ja Cię nadal kocham... a bycie tak blisko i świadomośc tego, że nie mogę z Tobą być strasznie boli... dlatego wyjeżdżam... - powiedziałem patrząc na nią.

Gość

zatkalo mnie, nie wiedzialam co powiedziec.. - zaskoczyles mnie, bylam pewna ze z Twojej strony to tylko przyjazn.. nie chcialam Cie ranic - powiedzialam.

Gość

- Nigdy nie przestałem Cię kochać... - dodałem. - Muszę iść... - powiedziałem.

Gość

nic nie mowilam, lzy plynely mi po policzku, czulam sie zle, z tym ze go krzywdzilam.. byl moim najlepszym przyjacielem.. podeszlam do niego i mocno sie przytulilam.

Gość

Gdy przytuliła się do mnie czułem się okropnie, widziałem jej łzy... przytuliłem ją do siebie. - Znajdź kogoś kto będzie wart waszej miłości... - powiedziałem cicho. Podjechała taksówka, wsadziłem walizki do środka. Podeszedłem do niej, pogłaskałem ją po policzku. - Żegnaj - powiedziałem z lekko mięknącym głosem. Wsiadłem do środka i taksówka odjechała.

Gość

stalam przed domem, wpatrywalam sie w samochod, ktorego swiatla znikaly w oddali.. w glowie brzmialy mi jego slowa zegnaj..

Gość

... Zapukałem do drzwi..

Gość

zeszlam otworzyc drzwi.. zauwazylam Chace'a - czesc - usmiechnelam sie. - prosze wejdz..

Gość

-hej..-uśmiechnełem sie i wszedłem za nia do srodka..