Autor Wiadomość
Gość
PostWysłany: Czw 16:35, 04 Paź 2007    Temat postu:

Staliśmy tak przez chwile nic nie mówiąc.

***

Wszedł ksiądz. - Odchodzisz... - pomyślałam.

Ksiądz odmówił modlitwę nad trumną, poświęcił i wyszedł w kierunku cmentarza. Za księdzem trumna, a za nią my... później przyjaciele i reszta.
Gość
PostWysłany: Czw 16:33, 04 Paź 2007    Temat postu:

Objełem bez słowa Haley.. nic nie mowilem...
Gość
PostWysłany: Czw 16:22, 04 Paź 2007    Temat postu:

Stałam nad trumną... - Nasza miłość silniejsza jest niż czas. Kocham Cię. Nigdy o Tobie nie zapomnę... Przepraszam - pocałowałam go delikatnie w policzek. Odchodząc od trumny czułam na sobie wzrok kilku osób, przetarłam delikatnie oczy. Rozjrzałam się dyskretnie, szukałam Lucasa. Stał niedaleko, sam, wpatrując w trumnę. Było mu ciężko. Podeszłam do niego i przytuliłam się do niego.
Gość
PostWysłany: Czw 16:19, 04 Paź 2007    Temat postu:

- idz kochana, idz.. - powiedzialam.
Gość
PostWysłany: Czw 16:17, 04 Paź 2007    Temat postu:

Popatrzyłam na nią. - Poradzę sobie - uścisnęłam jej rękę i przytuliłam. - Teraz muszę się pożegnać z nim... - powiedziałam. - ... ale jak to zrobić - szepnęłam do siebie
Gość
PostWysłany: Czw 16:14, 04 Paź 2007    Temat postu:

- ruszysz szybciej niz Ci sie wydaje, a ja Ci w tym pomoge, chociaz bedziesz sie zapierac nogami i rekami, nie pozwole Ci siedziec w domu, uzalac sie nad soba i plakac.. bo to w niczym Ci nie pomoze - powiedzialam.
Gość
PostWysłany: Czw 16:10, 04 Paź 2007    Temat postu:

- Kocham Was bardzo... - powiedziałam. - Ale za niego oddałabym życie, wolałabym to ja tu leżeć, a nie on... wolałabym to ja umierać, a to on oddał za mnie swoje życie - dodałam. Poradzę sobie, kiedyś ruszę z miejsca, ale nie teraz, nie teraz...
Gość
PostWysłany: Czw 16:07, 04 Paź 2007    Temat postu:

- jak to nie masz? a mama? a przyjaciele? my jestesmy nikim? - zapytalam. - Haley.. - zaczelam lagodnie. - musisz sie otrzasnac, nie mozna tak zyc.. jego juz nie ma, a Ty nadal tutaj jestes, musisz zyc dalej.. masz wiele do zrobienia, masz przed soba przyszlosc.. rob wszystko tak by Nathan byl z Ciebie dumny. - dokonczylam.
Gość
PostWysłany: Czw 16:05, 04 Paź 2007    Temat postu:

- Nie wiem... - odpowiedziałam. - Ale gdziekolwiek on jest, ja chcę być przy nim i serce mi rozdziera, że nie mogę mu powiedzieć jak wiele dla mnie znaczy i że nie mam po co bez niego zyć - szeptałam.
Gość
PostWysłany: Czw 16:04, 04 Paź 2007    Temat postu:

- on Cie kocha, mimo ze go tutaj nie ma.. myslisz, ze jest tam szczesliwy widzac jak bardzo jestes zalamana tutaj? - zapytalam.
Gość
PostWysłany: Czw 15:58, 04 Paź 2007    Temat postu:

- Jakby ktoś zabrał cząstkę mnie... która nigdy nie wróci... nigdy - szepnęłam. - Popatrz jaki jest blady... - spojrzałam na Nathana, łzy ciągle płynęły mi po policzku.
Gość
PostWysłany: Czw 15:55, 04 Paź 2007    Temat postu:

podeszlam do Haley i chwycilam ja za reke. - jak sie trzymasz kochanie? - zapytalam.
Gość
PostWysłany: Czw 15:55, 04 Paź 2007    Temat postu:

W kaplicy opustoszało. Było tylko kilka osób, podeszłam bliżej do trumny, popatrzałam na niego, nie wytrzymałam, zaczełam płakać, dotknęłam ręki Nathana, przykucnęłam i oparłam głowęo trumnę, wpatrując się w jego zamknięte oczy. - Zawsze będę Cię kochać... zawsze i na zawsze - powiedziałam cichutko. - Kiedyś... - mówiłam przez łzy. - Kiedyś znów się spotkamy... - dodałam.
Gość
PostWysłany: Czw 15:53, 04 Paź 2007    Temat postu:

Gdy Lucas wszedł do kaplicy, zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno. Bardzo dobrze wiedziałam co czuje. Nie chciałam Lucasowi i Haley zawracać głowy, bo słowa pocieszenia i tak dużo by nie pomogły w tej chwili, więc stanęłam obok.
Gość
PostWysłany: Czw 15:51, 04 Paź 2007    Temat postu:

weszlam do kaplicy.. podeszlam do zwlok Nathana, zrobilam mu krzyzyk na czole i odeszlam na bok..

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group