Tree Hill

Gość

Dotarłem na plac zabaw... byłem zdołowany i przygnębiony...
..plac był pusty... ponuro wygładał w takiej pogodzie...
..usiadłem na huśtawce... nie bujałem sie..tylko ruszałem lekko nogami...
..zamyśliłem sie...

Kate

zaparkowała samochód w pobliżu placu zabaw... okolica wyglądała ponuro i tak jakoś.. depresyjnie... zauważyła, ze Lucas jest jeszcze w garniturze, z resztą ona też wciąż była ubrana na czarno... podeszła do Lucasa...
-jak sie czujesz?

Gość

-nieważne... ważne,ze jestes przy mnie..-złapałem ją za ręke...-obiecaj,ze mnie nie zostawisz...nigdy...

Kate

-obiecuję... - objęła go... - nigdy, przenigdy nie zostawię cię...

Gość

Przyciągnełem ją do siebie...-niewiem,co bym zrobił gdyby ktoś mi Ciebie zabrał..-szepnełem-kocham Cie..

Kate

-ale nie zabierze...ja też Cię kocham... - patrzyła przez chwilę w jego oczy... - będzie dobrze...

Gość

Przytuliłem sie do niej... chciałem poczuć,ze nigdy niezabiora mi juz kolejnej bliskiej osoby...
-Co chciałabys dziś robic?-spytałem po pewnym czasie..

Kate

kiwnęła głową...
-dzisiaj nie zajmujemy się mną tylko tobą... ty tu dzisiaj rządzisz...

Gość

-a niebedziesz zła,jak bede chciał iść do pubu sie czegoś napic.. czegos mocniejszego?-spojrzałem na nia....chcialem sie napic by niemyslec o Nathanie...-pojdziemy?..

Kate

uśmiechnęła sie...
- nie ma sprawy... - złapała go za rękę i ruszyli do pubu...

Gość

Po drodze wstapiłem do sklepu.. kupiłem dwa piwa i paczke fajek..(mimo,ze nie paliłem).. dotarłem na plac zabaw.. było pusto i ponuro..
usiadłem na huśtawke... otworzyłem sobie piwo.. jedno wypiłem od razu.. a drugie powoli popijałem paląc papierosa...

Gość

Spacerując doszłam na plac zabaw. Przypomniała mi się ostatnia rozmowa z Nathanem o dzieciach. Zauważyłam Lucasa siedzącego na huśtawce. Postanowiłam podejść. Usiadłam na huśtwace obok. - Cześć - powiedziałam cicho.

Gość

-Cześć..-powiedziałem..-jak sie czujesz?-spytałem.. zapaliłem nastepnego papierosa... jakos wszystko wydawało mi sie takie szare...

Gość

- Źle... - powiedziałam krótko. - Przecież Ty nie palisz... - powiedziałam.