Tree Hill

Gość

-Dokładnie! Musisz spróbować.-uśmiechnęłem się do niej. -Dasz rade.-

Gość

Ale tam jest tylu dobrych tancerzy...chciałabym spróbować,ale sie boje...

Gość

-No przestań. Ty?-uśmiechnęłem się do niej.
-Jesteś świetna i na pewno będzie dobrze, a jakby coś było nie tak, to znasz mój numer.-zaśmiałem się.

Gość

Dzięki-uśmiechnełam sie-Przemyśle to jeszcez...ale zmieńmy temat-powiedziałam i spojrzałam na nich-

Gość

Spojrzeliśmy z Summ na nią.
-Hmm.. no to co nam powiesz ciekawego?-uśmiechnęliśmy się do niej.
-O czym tak myślałaś?-

Gość

Hmm...myślałam o Ashlee,o tym jaka jestem głupia i o moim przyjacielu..-powiedziałam i spojrzałam na nich-

Gość

-Po 1. nie jesteś głupia.-powiedziałam Summer.
-Po 2. Co z Ashlee?-zapytałem.
-I o jakim przyjacielu?-uśmiechnęła się Summ.

Gość

O Lucasie...ale nie chce o tym gadać...no a z Ash...próbowałam z nią gadać,ale nagadałam jej tyle przykrych rzeczy...mówiła,ze jestem zdzira i to dlatego...nie powinnam była-0powiedziłam przez łzy-jestem głupia...

Gość

-Nicky! Nie jesteś głupia!-przytuliłem ją.
-A Ashlee, zasłużyła sobie najwyraźniej..-wyraźnie zapytałem.
-A co jej powiedziałaś?-zapytała Summer.

Gość

Wtuliłam się w Setha...-Nie nie zasłużyła sobie...nie powinnam była...JA...powiedziałam jej,ze jej mama nie była by z niej dumna-powiedziałam smutno-Za nic w świecie nie powinnam była jej tego powiedzieć-powiedziałam nie mogąc sobie wybaczyć-

Gość

-Eee.. no to faktycznie, mogła się załamać..-powiedziała Summ.
-Ej, Nicky, nie przejmuj się, będzie dobrze.-uśmiechnęłem się do Nicky, ale było mi szkoda Aschlee..
-Wybaczy Ci..-

Gość

Dobra...nie ważne...-powiedziałam-Ma prawo uważać mnie za zdzire..Ale zmieńmy temat-powiedziałam-

Gość

-Ok, jak chcesz.-uśmiechnęłem się do niej.
-Życie jest za krótkie, żeby się smucić, więc proszę o uśmiech.-spojrzałem na nią.

Gość

Spojrzałam na Setha i uśmiechnełam się-No dobrze..ale to tylko dla ciebie-wytknęłam mu język-No to zróbcie coś by mi poprawić humor-powiedziałam-

Gość

-Znam pewnien sposób.-z uśmiechnem popatrzyłem na parkiet.