Tree Hill

Kate

usiadła, po chwili dołączył do niej Lucas...
-mam mimo wszystko nadzieję, że nie chcesz się upić...

Gość

-nie raczej nie...-powiedziałm.. jednym łykiem wypiłem pierwszy kieliszek.. -postaram sie...dobrze?

Kate

jakoś słowa "postaram się" nie przypadły jej do gustu, ale nie zgłaszała uwag, tylko kiwnęła głową... sączyła po cicho swojego drinka słuchając muzyki i przyglądając się Lucaoswi...

Gość

Piłem kieliczek po kieliczku...
-Niepatrz tak na mnie..-powiedziałem do Peyton..złapałem ją za ręke...

Kate

-jak? - puściła oczko... - może zwolnisz?

Gość

-tak jakbym robil cos złego...-powiedziałem-o..widze,ze konczy Ci sie soczek..-powiedziałem..-pojde i przyniose Ci drugi...-wstałem i nie czekajac na odpowiedz ruszyłem w strone baru...

Kate

-czyli chce się upić - powiedziała do siebie po cichu, gdy Lucas ruszył do baru... zastanawiała się, czy dobrze zrobiła zgadzając się na ten wypad...

Gość

Doszlismy do stalika..
-Kochanie.. przedstawiam Ci mojego kolege..Caleb'a..
-Caleb..to jest Peyton..-powiedziałem..usiadłem..podałem Peyton drinka..-Twoj soczek...-powiedzialem-siadaj stary..to za co pijemy?

Kate

-Hey... - przywitała się z chłopakiem.... ale to wszystko coraz mniej jej się podobało...

Gość

uśmiechnął się, gdy Lucas nazwał go kolegą. znali się dopiero 3 minuty.
uśmiechnął się do dziewczyny - miło poznać, Peyton - kiwnął głową w jej kierunku. mimo wszystko na chwilę usiadł, choć planował od razu się stąd ewakuować. w końcu złapał swoją whisky.
-na pewno nie pijemy za to samo, więc nie będzie wspólnego toastu - nie czekając na rakcję wypił swój trunek.

Gość

-dobrze gadasz..-powiedziałem..wypiłem kolejny kieliszek.. a potem nastepny...-Peyton.. widzisz,jakiego mam madrego kolege.. tez sadzi,ze zycie jest ciezkie....i wogole do dupy...-powiedziałem..bylem juz troche podpity...

Kate

była już trochę poddenerwowana...
- do dupy jest to, że chcesz sie zalać... miałam nadzieję, że znajdziesz lepszy sposób na odreagowanie... - obrzuciła Lucasa zimnym spojrzeniem... bawiła się słomką ze swojego drinka...

Gość

- to może ja sobie pójdę i nie będe wam przeszkadzał - zanosiło się mu na kłótnię w związku, nie chciał być tego świadkiem. podniósł się i rzucił pare banknotów na stół. o wiele więcej niż powinien.

Gość

Spojrzałem na Peyton...-Kochanie nie denerwuj sie... przeciez niejestem pijany..-powiedziałem...-wypiłem nastepny kieliszek...-nawet sobie wypic nie mozna...-mruknełem sobie pod nosem..i dalej piłem...
-Widzisz Caleb..jakie sa kobiety... za bardzo sie troszcza...

Gość

-Zgłoś sie do mnie,jak bedziesz chciał gdzies wyskoczyc...-podałem mu wizytówke...-ale i tak sadze,ze niemusisz juz isc... mozemy jeszcze sie czegos napic...