Tree Hill

Gość

weszlismy do srodka.. dookola siedzialo duzo kobiet.. - no to sobie poczekamy - powiedzialam do Chaca.. kiedy usiedlismy, zauwazylam ze ma na rece opatrunek. - co to? - zapytalam.

Gość

-nic-powiedziałem krotko i zakryłem rekawem bandarz..

Gość

- jak to nic? przeciez widze.. - powiedzialam.

Gość

-to zle widzisz..-mruknełem do niej..

Gość

- kopnela - spojrzalam na niego.. i od tej pory siedzialam juz cicho, nie mialam sily juz wysilac sie, by jakos do niego dotrzec..

Gość

-moge?-spytałem.. chcialem polozyc rece na jej brzuchu i poczuć jak kopie..

Gość

- prosze - przylozylam jego reke do brzucha, a ona akurat kopnela, zobaczylam na jego ustach niewyrazny usmiech..

Gość

Uśmiechnełem sie lekko.. trzymalem cały czas reke na jej brzuchu.. czekałem na nastapne kopniecie...

Gość

- teraz juz pewnie nie kopnie.. co jakis czas, daje znac, ze mam pamietac, ze tam jest i domaga sie jedzenia - powiedzialam. - najgorzej jest w nocy, jesli budzi mnie okropny glod, a w lodowce nic nie ma - lekko sie usmiechnelam.

Gość

-musisz robic wieksze zakupy.. teraz jestescie dwie.. i jecie za dwie...-zdjełem reke z jej brzucha...

Gość

- wiem, wiem.. musze dzis sie wybrac i zakupic cos pozywnego i o roznorodnych smakach, bo malenstwo - staralam sie unikac mowienia o niej w imieniu, bo wiedzialam, ze go to poruszy.. - ma przedziwne zachcianki..

Gość

-Ona ma juz zachcianki?-spytałem.. z gabinetu wyszła pacjentka..-teraz chyba nasza kolej..

Gość

- oczywiscie, ze ma - powiedzialam.

weszlismy do gabinetu.. lekarz obejrzal badania, wykazu USG, ktore ze soba przynioslam.. sciagnelam bluzke, polozylam sie na kozetce ( nie wiem jak to sie zwie Razz

), a on zaczal robic badania USG.. zwrocil sie do Chaca.. - czy dumny maz i tata chce zobaczyc swoja pocieche? - zapytal. - tutaj sa raczki, tutaj nozki.. tutaj widac bijace malutkie serduszku.. - mowil. - a tutaj jak widac, jeszcze nie tym razem bedzie pan mogl z dzidziusiem grac w pilke, chyba ze coreczka bedzie to lubila - usmiechnal sie.

Po USG, powiedzial ze wszystko jest w porzadku, ze dziecko rozwija sie prawidlowo..
- to 26 tydzien.. - dodal. Przepisal mi jakies leki. - do zobaczenia za 3 tyg. - pozegnal sie. - dowidzenia - powiedzielismy i wyszlismy z gabinetu.

Gość

W gabinecie uśmiechałem sie sam do siebie,gdy widziałem zdjecia coreczki..
..nawet nie poprawiałem lekarza,gdy nazwał mnie mezem.. wyszliśmy z gabinetu...

-Odprowadze Cie do domu..