Tree Hill

Gość

- Ale na chwile... - powiedział odchodząc.

Gość

Wszedłem do sali.. usiadlem na krzesle obok lozka.. poglaskalem Haley po policzku...
-Niewierz,ze sama to sobie zrobilas.. musisz walczyc...

Gość

Minęło kilka godzin, po południu... Haley ruszyła ręką, przebudzając się. Otworzyła lekko oczy, widziała tylko rozmazane plamy na suficie.

Gość

Siedziałe u niej dluzej niz troche...
Widziałem jak Haley poruszyła reka..
-Haley?słyszysz mnie?-szepnełem

Gość

Wszystko mnie bolało, nie mogłam się ruszyć. - Słyszę... - szepnęłam, ledwo wydobywając z siebie odgłos. - G... gdzie jestem? - zapytałam.

Gość

-W szpitalu.. lekarz powiedzial,ze chcialas sie zabic.. ze cos sobie wstrzyknelas.. ale ja w to niewierze...-szepnełem..-jak sie czujesz?

Gość

Słyszałam go, ale nie miałam siły odpowiadać mu...

- Nie... niee... chcę tu być... - odpowiedziałam. - Zle... - dodałam.

Gość

Złapałem ja za reke...-bedzie dobrze.. obiecuje.. kto Ci to zrobil?

Gość

- Nikt... - chciałam wyjąć rękę z jego ręki, ale nie mogłam. - Zostaw mnie... - odwróciłam głowę.

Gość

-Haley.. niemozesz byc sama.. chce Ci pomoc.. nieodwracaj sie ode mnie.. prosze..

Gość

- Nie potrzebuje niczyjej pomocy... trzeba było mi pozwolić umrzeć... - powiedziałam spokojnie.

Gość

-Haley.. niepoznaje Cie.. niewierze,ze tak uwazasz.. to niemozliwe.. niejestes ta Haley ktora pokazywala mi,ze trzeba walczyc.. jesli naprawde chcesz umrzec,to prosze.. spojrz mi w oczy i mi to powiedz...

Gość

Z trudem odwróciłam głowę patrząc mu w oczu, nie powiedziałam nic... spłynęła mi tylko łza po policzku. - Zostaw mnie... proszę - dodałam.

Gość

-Niezostawie Cie.. niemoge... wiem,ze Ty sobie sama tego nie zrobilas.. i bede przy Tobie.. bo..-urawłem-bo chce Ci pomoc-powiedziałęm po chwili-nawet jesli Ty niechcesz mojej pomocy...

Gość

- Chace... nic mi nie będzie - szepnęłam patrząc na niego, zamknęłam oczy.